piątek, 18 września 2009

Święty Stanisław Kostka - patron Polski

darmowy hosting obrazków
Św. Stanisław Kostka urodził się w Rostkowie na Mazowszu w końcu grudnia 1550 roku jako drugi syn kasztelana zakroczymskiego. Od dzieciństwa odznaczał się nabożeństwem do Najświętszego Sakramentu i do Matki Bożej. Razem z bratem został wysłany do szkół jezuickich w Wiedniu. Miał widzenie Matki Bożej, która poleciła mu wstąpić do zakonu jezuitów. Ponieważ nie mógł liczyć na pozwolenie rodziców, w przebraniu uciekł z Wiednia, pieszo dotarł do Dylingi w Bawarii i zgłosił się u św. Piotra Kanizjusza. Święty ten wysłał go do Rzymu, gdzie św. Franciszek Borgiasz przyjął Stanisława do nowicjatu. W nowicjacie Stanisław budował całe otoczenie wzorowym życiem. Trawiony ogniem miłości Bożej wyprosił sobie śmierć w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 1568 roku. Jego relikwie spoczywają w Rzymie w kościele św. Andrzeja na Kwirynale. Św. Stanisław jest patronem Polski.

Modlitwa: Boże, Ty wśród wielu cudów Twojej mądrości obdarzyłeś świętego Stanisława Kostkę łaską dojrzałej świętości już w młodzieńczym wieku, spraw, abyśmy za jego przykładem wykorzystywali czas przez gorliwą pracę i z zapałem dążyli do wiekuistego pokoju. Amen.

czwartek, 17 września 2009

Z prasowego archiwum - Cios w plecy

„Nie znajduję słów, które by oddały nastrój przygnębienia, jaki zapanował. Ani Naczelny Wódz, ani nikt z oficerów Sztabu nie miał najmniejszych wątpliwości co do charakteru, w jakim Sowiety wkroczyły do Polski. Było dla nas jasne, że dostaliśmy podstępny cios w plecy, który przesądzał ostatecznie o losach kampanii i niweczył ostatnią nadzieję prowadzenia zorganizowanej walki na terenie Polski” – pisał gen. Wacław Stachiewicz, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego o sowieckiej agresji 17 września 1939 roku.
Tego dnia o świcie pierwsze depesze znad wschodniej granicy napłynęły do Naczelnego Wodza z Czortkowa. „Od godz. 3 w rejonie Podwłoczyska, Husiatyn, Załucza jakieś oddziały nierozpoznane z powodu ciemności usiłują przekroczyć granicę; walka z oddziałami KOP (Korpus Obrony Pogranicza) trwa” – meldował mjr Bieńkowski. „O godz. 4.20 rozpoznano w rejonie Podwłoczyska oddziały sowieckie” – donosił nieco później kpt. Fryzendorf. Pułkownik Marceli Kotarba nadawał o szóstej rano: „Oddziały armii sowieckiej przekroczyły granicę polską. Przewaga bardzo duża na wszystkich kierunkach. Bijemy się uporczywie…”
Moskwa nie wypowiedziała Polsce wojny, łamiąc kilka międzynarodowych umów, m.in. Pakt Ligi Narodów. Zaskoczenie agresją było powszechne. Dopiero wieczorem Naczelny Wódz, marszałek Edward Rydz-Śmigły, wydał „dyrektywę ogólną” – „Sowiety wkroczyły. Nakazuję ogólne wycofanie się na Rumunię i Węgry najkrótszymi drogami. Z Sowietami nie walczyć, tylko w razie natarcia z ich strony lub próby rozbrojenia naszych oddziałów. (….) Oddziały, do których podeszły Sowiety, powinny z nimi pertraktować w celu wyjścia garnizonów do Rumunii lub Węgier”.

Mosty na Zbruczu
17 września 1939 roku w Czortkowie przebywał krakowski dominikanin płk Adam Studziński, kapelan legendarnego 4. Pułku Pancernego „Skorpionów” II Korpusu, z którym przeszedł całą włoską kampanię od Monte Cassino po Bolonię. Za zasługi na polu walki został odznaczony orderem „Virtuti Militari”. Po wojnie, wielokrotnie nękany przez komunistyczną Służbę Bezpieczeństwa , duszpasterzował kombatanckim środowiskom niepodległościowym.
- Bolszewicy budują mosty na Zbruczu. Taką informację przyniósł ktoś wieczorem 16 września do klasztoru w Czortkowie. Było tam wtedy wielu uchodźców i oficerów Wojska Polskiego. Wszyscy jednak poszliśmy spać, nie myśląc nawet o agresji. Dziwiła nas nieco otrzymana informacja, ale nikt nie przypuszczał, że już nazajutrz wkroczą Sowieci. Dowiedzieliśmy się o tym o piątej rano, siedemnastego. Zaskoczenie było całkowite – wspomina wydarzenia sprzed lat ojciec Studziński.
- Nastrój był przygnębiający. Polacy opuszczali Czortków niszcząc przedtem wszystkie urządzenia, aby nie dostały się w ręce wroga. Wkrótce miasto wyglądało jak wymarłe. Wyjechałem w południe, gdy bolszewicy wkraczali już na wschodnie przedmieścia – dodaje.
- Byłem przekonany, jak większość polskiego społeczeństwa, że niemiecki marsz zostanie zatrzymany na Dniestrze. Ocalałe jednostki wojska polskiego przedostawały się na Podkarpacie, tam, zgodnie z planami Naczelnego Wodza miała być organizowana główna linia obrony. Koncepcje te zostały jednak pogrzebane przez sowiecką agresję – stwierdza ojciec Studziński.
- Sowieci mieli bardzo dobrze zorganizowaną agenturę opartą o sympatyków partii komunistycznej, dezorganizującą opór i wycofywanie się Polaków. Nagle pojawiły się tajemnicze rozkazy, iż należy witać sowieckich żołnierzy. Nie wiadomo, kto je wydawał, ale na pewno nie pochodziły od polskich władz. Już przed wkroczeniem wojsk teren penetrowali bolszewiccy komisarze. W jednym z klasztorów nie opodal węgierskiej granicy jadłem kolację w gronie uchodźców i żołnierzy. Nad ranem ktoś mnie obudził, abym uciekał, gdyż wieczorem był z nami sowiecki komisarz, który dowiedział się, że jestem księdzem. Zdecydowałem się przekroczyć węgierską granicę – wspomina ojciec Studziński.

Czerwony terror
Opuszczając Czortków tuż przed wkroczeniem Sowietów, ocalił życie. Wkrótce wszyscy dominikanie z tamtejszego klasztoru zostali bestialsko zamordowani przez żydowską bojówkę.
Od początku sowieckiej okupacji towarzyszyły egzekucje wziętych do niewoli żołnierzy Wojska Polskiego i Korpusu Obrony Pogranicza oraz ludności cywilnej. Masowe pacyfikacje miały miejsce m.in. w: Tarnopolu, Nowogródku, Grodnie, Oszmianie, Sarnach, Złoczowie, Wołkowysku, Mołodecznie…
Szczególnie okrutny los czekał Polaków zbrojnie przeciwstawiajacych się najazdowi ze wschodu. Żołnierze płk. Zieleniewskiego bohatersko bili się pod Krzemieniem i Momotami. Przez 13 dni walczył z Sowietami gen. Wilhelm Orlik-Rueckemann dowodzący wojskami KOP na Polesiu i Wołyniu. Stoczył z nimi kilkadziesiąt potyczek i dwie bitwy pod Wytycznem i Szackiem. Na południu bili się kawalerzyści płk. Władysława Andersa. Dowódca Grupy Operacyjnej „Polesie”, gen. Franciszek Kleeberg, walczył z czerwonoarmistami pod Jabłonią, Parczewem i Milanowem. Jego żołnierze ostatni bój z Sowietami stoczyli 4 października 1939 r., w przeddzień swej kapitulacji przed Niemcami. Brześć był oblegany przez obu najeźdźców, ostrzeliwała go artyleria niemiecka i sowiecka. W tym mieście 28 września 1939 r. odbyła się słynna wspólna defilada zwycięzców, przyjmowana przez gen. Heinza Guderiana i sowieckiego dowódcę brygady Siemiona Kriwoszeina.

Grodno zawsze wierne
Kilka dni bohatersko bronili swego miasta mieszkańcy Grodna na czele z wiceprezydentem Romanem Sawickim i mjr. Benedyktem Serafinem. Młodzi chłopcy butelkami z benzyną atakowali sowieckie czołgi. Jeden z obrońców, 13-letni Tomasz Jasiński, pojmany i skatowany przez Sowietów, został przywiązany do wieżyczki czołgu atakującego polskie pozycje. Chłopiec zginął od kul. Po zdobyciu miasta najeźdźcy w odwecie rozstrzelali kilkuset mieszkańców. W pobliskich Sopoćkiniach podobnie zamordowano dowódcę okręgu Grodno, gen. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego i jego oficerów.
Dwa lata później Naczelny Wódz gen. Władysław Sikorski spotkał się z grupą obrońców Grodna, żołnierzami gen. Andersa. „Jesteście nowymi Orlętami. Postaram się, żeby wasze miasto otrzymało „Virtuti Militari” i tytuł „Zawsze Wiernego”. Grodno zostało jednak poza granicami Polski.
Jesienią 1939 roku wschodnie ziemie „byłej Polski” zostały „na wieczne czasy” włączone do Związku Sowieckiego. Wszystkim obywatelom mieszkającym na tych terenach nadano sowieckie obywatelstwo. Minister spraw zagranicznych ZSRS Wiaczesław Mołotow, oświadczył wtedy: „Wystarczyło jedno mocne uderzenie na Polskę, najpierw ze strony armii niemieckiej, a potem zaś ze strony Armii Czerwonej, aby nic nie pozostało z Polski, tego pokracznego bękarta traktatu wersalskiego”….
________________

W podpisanym w Moskwie 28 września 1939 r. sowiecko – niemieckim traktacie o przyjaźni i granicach, wytyczono nową granicę między obu najeźdźcami. Za oddanie Związkowi Sowieckiemu Litwy, Niemcy otrzymały województwo lubelskie i wschodnią część warszawskiego. Jednocześnie w traktacie znalazł się zapis: „obie strony nie będą tolerowały na swych terytoriach jakiejkolwiek agitacji polskiej, która by dotyczyła terytoriów drugiej strony. Będą one tłumić na swych terytoriach wszelkie zaczątki takiej agitacji oraz informować się wzajemnie o zastosowaniu w tym celu odpowiednich środków”. Wkrótce w Krakowie i Zakopanem odbyły się pierwsze narady między NKWD i gestapo…
_______________________-

Pod sowiecką okupacją znalazło się 200 tys. km kw. Obszaru II RP z 13,5 mln mieszkańców. Do niewoli wzięto 300 tys. żołnierzy. Oficerów rozlokowano w 138 obozach przejściowych. W listopadzie tych, którzy przeżyli, skierowano do trzech dużych obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Zamordowano ich wiosną 1940 r. Byli wśród nich oficerowie rezerwy, profesorowie wyższych uczelni, lekarze, urzędnicy, policjanci – elita intelektualna i urzędnicza II RP. Następnie w czterech zsyłkach do Kazachstanu i na Syberię wywieziono 1,5 mln obywateli polskich, z których ponad 800 tys. zmarło.

Jarosław Szarek
(„Tygodnik AWS” nr 36 z 14 września 1997 r.)

I ktoś jeszcze śmie twierdzić, że to nie było ludobójstwo!

środa, 16 września 2009

Z prasowego archiwum - Wspomnienie o Generale

Generał brygady Józef Kustroń

darmowy hosting obrazków
Był jednym z wielkich bohaterów kampanii wrześniowej. Dowodził 21 Dywizją Piechoty Górskiej, która wchodząc w skład „Armii Kraków” walczyła z wojskami niemieckimi od Ziemi Cieszyńskiej po Lubaczowską. Poległ z bronią w ręku 16 września 1939 roku w bitwie pod Oleszczycami k. Lubaczowa przy próbie przebicia się z okrążenia, śmiertelnie raniony serią z karabinu maszynowego.
Gen. Józef Kostroń był odznaczony trzema krzyżami Orderu Wojennego „Virtuti Militari” ( kawalerskim, srebrnym i złotym, w tym dwoma pośmiertnie), czterema Krzyżami Walecznych, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Oficerskim „Polonia Restituta” oraz dwukrotnie Złotym Krzyżem Zasługi.
Był nie tylko wojskowym, ale i publicystą i społecznikiem.
Urodził się 16 października 1892 r. w Stryju. Celująco ukończył gimnazjum klasyczne w Nowym Sączu. W czasach gimnazjalnych założył męską organizację samokształceniowo – niepodległościową „Jastrzębie” oraz wraz ze swymi kolegami nowosądecki oddział Związku Strzeleckiego. Studiował matematykę i prawo w Uniwersytecie Jagiellońskim, jednocześnie ukończył w Krakowie Akademię Handlową. W czasie studiów uniwersyteckich, w Związku Strzeleckim odbył kurs oficerski.
W II Brygadzie Legionów Polskich jako chorąży 3 Pułku Piechoty uczestniczył w walkach I wojny światowej na froncie w Karpatach Wschodnich. Został ciężko ranny w bitwie pod Mołotkowem i w dowód uznania za męstwo awansowany do stopnia podporucznika. Ponownie na front wrócił po 7-miesięcznym pobycie w szpitalu. Walczył na Wołyniu aż do rozwiązania Legionów w 1917 roku. Przechodząc kolejne awanse, w ostatnim okresie wojny był dowódcą 4 Pułku Piechoty.
Po kryzysie przysięgowym został zdegradowany przez Austriaków i zwolniony z wojska. W 1918 roku w Krakowie brał udział w rozbrajaniu oddziałów austriackich. Po zgłoszeniu się do nowo tworzonego Wojska Polskiego pełnił funkcję Wojskowego Biura Prasowego. Przez wiele lat pracował w ówczesnym Ministerstwie Spraw Wojskowych. Od 1922 r. pełnił funkcje dowódcze, najpierw w Białymstoku, potem w Lesznie Wielkopolskim i w Grudziądzu. Od 1935 r. był dowódcą stacjonującej w Bielsku 21 Dywizji Piechoty Górskiej.

Cześć Jego pamięci!

niedziela, 13 września 2009

Zebranie PiS we Włocławku

W sobotę odbyło się walne zebranie koła PiS we Włocławku. W zebraniu uczestniczył poseł Łukasz Zbonikowski, gościem był: europoseł Ryszard Czarnecki.
darmowy hosting obrazków
Ponieważ było to pierwsze walne zebranie po wyborach i przerwie wakacyjnej, naturalna koleją rzeczy omówiono najpierw wyniki wyborów. W kujawsko-pomorskiem, gdzie tradycyjnie największe poparcie ma SLD i PO, uzyskanie mandatu przez R. Czarneckiego uznano za sukces. Sprawdziła się strategia J. Kaczyńskiego, aby umieścić go na pierwszym miejscu na liście zamiast Tadeusza Kosmy Złotowskiego – senatora VI kadencji z Bydgoszczy. Senator, który również przybył na zebranie, usłyszał od europosła podziękowania i wyrazy uznania za postawę, poświęcającą własne korzyści dla dobra PiS.
darmowy hosting obrazków
Ryszard Czarnecki jako pierwszy z europosłów naszego regionu ( przypominam, że europosłami zostali również J.Zemke z SLD i ponownie T.Zwiefka z PO) otwiera swoje regionalne biura poselskie i pierwsze postanowił otworzyć we Włocławku. W tym celu m.in. przyjechał do Włocławka i wspólnie z posłem Zbonikowskim wystosowali pismo do prezydenta miasta o przyznanie lokalu na biuro. Senator Kosma Złotowski będzie w imieniu europosła nadzorował i koordynował pracę wszystkich biur.
Nie wiem, jak wyjdzie z tym lokalem na biuro, bo prezydentem Włocławka jest betonowy SLD-owiec, który rządzi miastem jak I sekretarz KW PZPR w czasach PRL. Jego ostatnim wyczynem była iluminacja mostu na Wiśle. Co o tym myślą włocławianie, można przeczytać tu:
http://www.pismowloclawskie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=18&Itemid=4
Gdy na sesji Rady Miasta jedna z radnych stwierdziła, że światła iluminacji oślepiają kierowców, pan prezydent zaproponował jej, by jeździła przez tamę.
A propos tamy: w tym roku przypada 25 rocznica męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki. Spodziewana jest duża liczba uczestników uroczystości. Tymczasem teren przy pomniku – krzyżu jest bardzo zaniedbany. Co na to SLD-owskie władze miasta?
http://www.pismowloclawskie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=19&Itemid=4
W tej sytuacji członkowie miejskiego koła PiS postanowili, że zaapelują do mieszkańców miasta aby wspólnie uporządkować teren uroczystości.
W trakcie zebrania poprosiłem posła Zbonikowskiego o wyjaśnienie, dlaczego PiS głosował za przyjęciem uchwały gloryfikującej rząd Mazowieckiego, pomimo odrzucenia ich poprawek. Poseł stwierdził, że rzeczywiście mieli wielki dylemat ale w trakcie przerwy prezes Kaczyński zaapelował do nich aby zagłosowali za uchwałą, dlatego, że głosowanie przeciw, lub wstrzymanie się od głosu rozpętałoby kolejną burzę skutecznie zagłuszającą o wiele ważniejszą sprawę, jaką jest uchwała na temat 17 września. Tym bardziej, że Jarosław Kaczyński był jednym z animatorów utworzenia tamtego rządu, prowadząc rozmowy z ZSL i SD. I chociaż rząd Mazowieckiego, z dzisiejszego punktu widzenia, nie był „rządem naszych marzeń”, to jednak wtedy, w warunkach sejmu kontraktowego, był rządem przełomu.
Na pytanie do Ryszarda Czarneckiego, czy uchwałą potępiającą agresję Sowietów na Polskę nie powinien zająć się Parlament Europejski, europoseł powiedział, że zwróci się do przewodniczącego PE Jerzego Buzka z petycją w tej sprawie, popartą odpowiednia argumentacją.
Niedługo się przekonamy, jaka będzie reakcja…
darmowy hosting obrazków
Po zakończeniu zebrania, w prywatnej rozmowie z Ryszardem Czarneckim, między innymi zachęcałem go do odwiedzin na BM24, tym bardziej, że pod jego notkami agregowanymi na BM24 często jest więcej komentarzy, niż na jego stronie www. Europoseł stwierdził, że ostatnio ma bardzo mało czasu ( m.in. dlatego jego notki są takie krótkie :)) ale będzie się starał.
darmowy hosting obrazków
Jeszcze tylko pamiątkowa wspólna fotka i europoseł rusza w dalszą drogę….

środa, 2 września 2009

Z prasowego archiwum - Obraza majestatu

W kontekście wystąpienia Prezydenta Kaczyńskiego, premierów Putina i Tuska a także całej wrzawy medialnej w Polsce i Rosji na temat wzajemnej polityki, chciałbym przypomnieć – z mojego prasowego archiwum – fragment felietonu Marka Oramusa, zamieszczonego 10 lat temu w „Tygodniku AWS”. Felieton nosi tytuł:

Obraza majestatu

[-----] Zrównanie hitlerowców ze stalinowcami stanowi tam [w Rosji – przyp.mój] ciężki kamień obrazy, jako że, nazwać w Rosji kogoś faszystą, to największa kalumnia. Oczywiście przy tej okazji wypomniano nam po raz enty, kto nas od hitlerowca wyzwolił i ilu przy tym zginęło żołnierzy sowieckich – 600 tysięcy. Na to by można odrzec, żeśmy Sowietów o wyzwolenie nie prosili. Idąc przez Polskę, realizowali oni plany Stalina, nie zaś przejmowali się sprawami polskimi, co się wyraźnie objawiło przy okazji Powstania Warszawskiego. Gdyby nie Sowieci nas wyzwolili, zrobiliby to Amerykanie i wyszlibyśmy na tym o niebo lepiej, bo i plan Marshalla by nas objął i w NATO bylibyśmy od dawna i złoty byłby twardy i politycy nie lizaliby latami butów byle komu. Poległym żołnierzom sowieckim wieczne odpoczywanie, ale to nie nasza wina, że Stalin preferował taktykę wojny łanowej, gdzie element ludzki, to ile padnie sołdatów nie miało większego znaczenia. Zresztą poszanowanie życia ludzkiego w ogóle stało w Sowietach na „wysokim” poziomie.
Dziwi więc szczere oburzenie rosyjskiej strony, że mamy czelność zrównywać okupanta spod znaku swastyki z tym spod czerwonej gwiazdy. Ano, tak to wygląda z naszej strony. Zamordowanym Polakom chyba bez różnicy, skąd był oprawca, który pozbawił ich życia i czy uczynił to w imię idei świetlistej, jak samo słońce, czy podłej i plugawej, jak rynsztok.

[-----] Próbując zrozumieć stronę rosyjską, wyobrażam sobie, że nie zdołała ona jeszcze przezwycięzyć ciężkiej inercji myślenia: dla Rosjan świat niewiele zmienił się od czasu doktryny Breżniewa i Układu Warszawskiego. Zaczynam też przypuszczać, że cały okres komunizmu w Polsce, Czechach, na Węgrzech i dalej, Rosjanie traktowali bez krzty dowcipu. Gra środkowoeuropejskich wasali z Sowietami polegała na tym, że obie strony zapewniały się przy każdej okazji o dozgonnej przyjaźni, przywódcy podczas powitań na długie chwile zapadali w objęcia i zwierali się w pocałunkach. Myśmy to brali na pozór, za konwencję, za obowiązujący w komuniźmie rytuał, za polityczny teatr – oni wprost przeciwnie: myśleli, że to wszystko prawda. No i nie ma się czemu dziwić, że pytają teraz w oszołomieniu: jak to? - tak nas kochali, świata poza nami nie widzieli, tak zapewniali o oddaniu i o tym, że nie wyobrażają sobie bez nas przyszłości, i że komunizmu bronić będą jak niepodległości (to poeta Jaruzelski) – teraz, swołocze, zdradzili bez mrugnięcia okiem. Już i szpiegów trzymać oficjalnie nie pozwalają. Nic dziwnego, że ustami najlepszych synów Dumy nazywają Polskę prostytutką. Ale bardzo chcieliby nadal być jej alfonsem.

Relację Sowiety – Polska dobrze też ilustruje taki obrazek: oprawca ćwiczy jakiegoś nieboraka kańczugiem, a w przerwach dla uspokojenia oddechu (oczywiście pijany w dym) zalewa się łzami. Łkając pozwala wdzięcznemu za trud apostolski neoficie okrywać swe ręce pocałunkami. Zanim ponownie użyje bykowca, dyskretnie otrze rękę ze śloz, krwi i smarków o bryczesy. Tak to się przedstawia z naszego punktu widzenia. Możliwe, że dla Rosjan nie ma w tym nic niestosownego, byle oczywiście to oni występowali w roli mordodzierżców.
Więc może to nie tylko inercja w przyjmowaniu do wiadomości tego, że Polska nie jest już sowieckim wasalem i Rosji nie należą się z naszej strony żadne trybuty – ale i różnica kultur? Rosja wydaje się traktować nas (Czechów, Węgrów itd.) życzliwie tylko wtedy, gdyśmy przed nią na kolanach. Cóż, czas przyznać oficjalnie, że przejadły się nam protekcjonizm i wielkoruskie poczucie wyższości, połączone ze słomą buchającą z sapogów i portkami podwiązanymi sznurkiem.
Gdyby nam (Czechom, Węgrom itd.) tak ujutno było w sowieckich objęciach, nie parlibyśmy hurmem do NATO, bo i po co. Przymusowa miłość, dziękować Bogu, dobiegła kresu.