drzewa jak kościół gdzie zbito witraże
w których się echo żałobne kołacze
wiatr - w poczerniałych koronach przysiadł
i ponad nami cichutko dziś płacze
świece szeptają nad wzgórkami
wśród lasu krzyży o ludzkiej pamięci
ponad głowami cieniami się chwieją
w ciasnym pochodzie wszyscy polscy święci
poprzez listopad z mroku dziejów idzie
milczący pochód tych co strzegli Polski
którym zabrakło stopy drogiej ziemi
gdy umierali od śmiertelnej troski
- wstają z ranami od kul i od słów
- zbudzeni ciepłem wielkiej miłości
- patrzą przez jasne źrenice zniczy
- w długich bandażach naszej czułości
drzewa okute światłem jakby miedzią
wychodzą z mroku drżącym korowodem
przysuwam dłonie do płomyka świecy
listopad ciągnie przejmującym chłodem
tu się spotykamy w ciszy i spokoju
gdzie kruche ciała wrosną w czas i drzewa...
tu nam wiatr będzie przez całą wieczność
- LISTOPADOWE REQUIEM śpiewał...
(K.J.Węgrzyn)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz